Po 9h wysiadamy w Srimangal.
Dzien Swistaka - znowu nie ma zadnego pokoju. Poszukujac jednego z osrodkow dotarlismy z plecakami do Lowacherra National Park (spiace gibony, ptaszki i motyle) oddalonego o 7km.
Po 7h przy pomocy tuktuksiarza znajdujemy hotel dla miejscowych w centrum miasta. Zabili nas cena 1000 taka za marny pokoj, ale szybko sie dogadalismy na 600. Plany mieszkania na cichej i spokojnej plantacji herbacianej poszly sie... poszly w odstawke.
Postanowilismy poszukac czegos bardziej znosnego i trafilismy na kolezke, ktory moze spelnic kazde marzenie poczawszy od wynajmu roweru, poprzez pokoj na plantacji, na 0,7 wodki skonczywszy.
Rano przeprowadzka rowerowa na plantacje do osrodka Tea Board Guesthouse - tuz za polecanym przez Lonely Planet Tea Research Institute, ktory w rzeczywistosci nie przyjmuje turystow zagranicznych.
W bliskiej okolicy jest herbaciarnia (Nilkantha Tea Cabine), gdzie podaja 7-warstwowa herbate (biala, czarna, zielona, cyrynowa, z imbirem, z mlekiem i cos tam jeszcze).
Caly dzien spedzamy na rowerach. Jezdzimy po plantacjach i okolicznych wioskach. Dzieci z daleka witaja nas tradycyjnym: bye bye!
Do wieczora relaksujemy sie nad rzeka.
Przez chwile mielismy ochote ruszyc na miasto o 24:00 by przywitac z tubylcami Nowy Rok, ale dowiedziawszy sie, ze nikt tu niczego nie wita (bo ciesza sie dopiero rano 1 stycznia) poszlismy spac z kurami.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 2011 od nas!!! (jeszcze nigdy nie czulisy sie tak rzesko 1 stycznia ;)
----------------
hotel Hadia - 600 taka
Tea Board Guesthouse - 700 taka
rower - 200 taka / dzien
herbata 7-warstw - 70 taka