Na dworcu zamowilismy bilety do kalkuty (310 Rp od lba - 14 godzin jazdy). Taksiarz nas rzucil za 50 do hotelu za 300 rupii kolo gangesu. Generalnie jest to jedno najswietsze miasto w Indiach, masa swietych krow i ich odchodow. Ciekawostka jest ze z odchodow swietej krowy robiny jest wegiel drzewny , czyli na tym gotuja jedzenie i odprawiaja modly. Wyglada jak kotlety mielone. Wyczytalismy w przewodniku ze woda do kapieli powinna zawierac max 500bakterii coli, ganges ma 1,5 miliona w tej samej objetosci. Nic tylko sie pluskac. Wbijaja tu ludzie z chyba z calych Indii wymyc sie w swietej wodzie z gangesu.
Najciekawszym rytualem jest palenie ludzich zwlok na stosach. Odprawianie modlow i wrzucanie popiolu do gangesu, niektorzy sie prochami smaruja. Podobno dzennie pala tu kilkaset cial. Najblizsza rodzina jest golona na lyso. Filmowalismy palone zwloki i wtym momencie wpadl jakis koles ze pojdzeimy na 5 miesiecy do wiezienia chyba ze odkupimy swoja wine poprzez poprawienie naszej karmy:)) Generalnie zrobiloo sie goraco bo wbilo jeszcze dwoch i chcieli wolac policje albo 500 euro na karme. Poprzestalo na tym ze zaplacilismy 7 zlotych i skasujemy film. Cos przy nich popstrykalismy i dalej filmik mamy. Przed nami zlapali innych bialasow , ktorzy odkupywali karme noszac drzewa na stos:))))
Najgorsze jest ze tu upaly i starsznie chce sie pic:) a browara ciezko spotkac. Pozniej poplywalismy lodeczka ogladajac ceremonie pozegnania zmarlych.
W powrotnej drodze zobaczylismy jakis muszkieterow pilnujacych wejscia do bramy skad plynela muzyka. Z ciekawosci zagladnelismy do srodka, okazlao sie ze wbilismy na weselicho. Na ktore ma wbic 5-6 tys osob na wyzerke i potancowke. Po chwili siedzelismy z bratem panny mlodej i objadalismy sie hinduskim zarciem. Nie chcialo nam sie czekac na potancowke i wpadlismy popisac bloga.
Ps Wywala nam kompa jak chemy odpisac na komentarze