Z rana boy hotelowy odprowadza nas na przystanek autobusowy, z biletami w dloni, po ktore skoczyl o 6 rano. Postaral sie bo mamy miejscowki tuz za kierowca (najwiecej miejsca na nogi)
Podroz do Rumy to lacznie 4h (2 i pol h autobus, 1,5h lodka miniaturka).
Po drodze kontrola wojskowa (wg nas sa one tylko po to aby porobic sobie z nami foty i przestrzec przed blizej nieokreslonym DANGER czekajacym na turystow).
Zapomnielismy dodac, ze wymienilismy Szymka i Rafala na dr Shoma i doktorowa Shummi. Malzenstwo z Dhaki wyklocalo sie za nas o pieniadze i zalatwialo najlepsze miejscowki.
W Rumie zrzeklismy sie pisemnie ochrony policyjnej (za to wzielismy 2 przewodnikow) i po kolejnej kontroli wojskowej wspolnie z doktorami pomknelismy dzipem w kierunku Bogalake.
Kilometr przed wiocha droga sie konczy i trzeba z buta wczolgac sie pod gore, gdzie czekala na nas... kontrola wojskowa.
Bogalake to wioska z 15 domami z bambusa, polozona nad brzegiem zimnego jeziora, ktora zamieszkuje plemie Bawmow (tylko 12tys. osob w Bangla). Nie ma pradu ani biezacej wody, ale... jest za to kosciol i sklep z woda i herbatnikami.
Spimy w bambusowej chacie w ktorej lozka poodzielane sa wiszacymi kotarami.
W nocy ciagnie z jeziora, ale w koncu mamy zime...
-----------
autobus - 70 taka
lodka - 30 taka
dzip - 2000 taka (do podzialu w zaleznosci od ilosci osob/miejscowi w liczbie 15 nie sa dzielnikiem ;)
przewodnik (obowiazkowy)- 400 taka/dzien
lozko - 100 taka