Geoblog.pl    jasien    Podróże    INDOCHINY: 13 lipiec – 29 sierpień 2009 rok    Wyspa Wysp
Zwiń mapę
2009
06
sie

Wyspa Wysp

 
Laos
Laos, Don Det
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15216 km
 
Czesc w koncu dotarlismy do wioski na wyspie (okolo 3 km dlugosci) na Mekongu, ktory ma chyba z 10 km szerokosci (trzeba to sprawdzic). Na wyspe dostalismy sie lodczka i po zejsciu na lad - zaczelo sie. Odlecielismy w wir zycia tamtejszego laotanskiego wioskowego klimatu.

Planowalismy zostac tu maksymalnie ze dwa dzionki - przedluzylo sie do pieciu.

Klimat bardzo nam odpowiadal - siedzielismy - chodzilismy - patrzylismy. Czas tam plynal tak powoli jakby w ogole go nie bylo.
spalismy w drewnianym domku bez okien o metr oddalonym od Mekongu. Glosy puszczyt i szum rzeki powodowal uspienie wszelakich przejawow nerwowosci czy pospiechu.

Mylismy sie w deszczowce lub w Mekongu - w zaleznosci co lecialo z sluchawki. Pranie w w Mekongu. Chodzenie po puszczy (po nocy tez nam sie zdarzylo) - wtedy mysl przewodni "Nie patrz na boki tylko idz".
Dwa razy wyruszylismy dzungla do pobliskiej wysepki na najlepsza zupke curry (pierwsza knajpa po lewej za mostem). Dwa razy wracalismy noca. Zajebisty klimat , dzungla zyje noca, pod nogami ciagle cos sie rusza, a na poboczak to juz max wszystko sie swieci i ucieka . JAk sie idzie to trzeba patrzyc przed siebie. Spotkalismy na drugiej wyspie dwoch angoli co prowadzili rowerki. Pojechali gleboko w dzungle i siadly im rowery. Wracali wkurwieni na maxa. Pomoglismy im odzyskac humor i poszlismy dalej.
Kolejnego dnia noca jak wracalismy od ciotki z zupki zlapala konktretna ulewa. Nie bylo gdzie sie schowac to p oprostu szlismy po kostki w wodzie noca. Tez klimat ciezki do opowiedzenia. Przemoczenie do ostaniej nitki ale rewelacja

Wedkowanie wsckielych ryb, ktore odgryzaja kciuki (na szczescie my mamy wszystkie). Zlapalismy pare rybek. Jedna wupuscila jakis bolec z siebie i wbila go w palec. Masakryczny bol i ciezko ja oderwac bylo. Pozniej strumien krwi i czekanie czy z palcem bedzie wszystko ok. Na szczecie po dwoch dniach opuchlizna zeszla. Ale tu nawet ryby atakuja:)

Ludziska, malpy, bawoly, psy, owady, ryby - ogolnie puszcza.

A i jeszcze jedna malo istotna informacja:) praktycznie w kazdej chacie na wiosce hoduja ziola - w prowizorycznych knajpkach (nasza polskie stodoly) - serwuja "happy posilki" :)


I tak jakos nam zeszlo... Raj na ziemi... czas sie nie liczy...

Polecamy wszystkim to miejsce na wczasy "pod grusza".

Jutro ruszamy (niestety, zal opuszczac tego miejsca) dalej - wpadamy do Kambodzy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
winopijek
winopijek - 2009-08-12 22:11
zatem Dzika Ochla idzie u mnie w odstawkę - w nast. roku skusze się na Mekong :)
fajnie, żeście żywi :)
 
Macias
Macias - 2009-08-13 07:54
Czyli kilka dni wyjętych z rzeczywistości, znaczy sie bardzo pozytywnie tylko gdzie foteczki z tego raju na ziemi... człowiek jakby sie tak napatrzył napatrzył to kto wie...
 
Babcia
Babcia - 2009-08-13 13:18
Rafałku , a co za zioła tam hodują ? takie jak u nas? Przywieź Babci
 
kura
kura - 2009-08-13 20:01
:)
 
jasien
jasien - 2009-08-14 16:42
Przy don decie wszystko idzie w odstawke. Pelen rilaksik, tutaj czlowiek moze sobie odpoczac. Mamy wolnego neta takze ciezko z fotkami. Jutro ruszmy na tajlandie, moze bedzie lepiej.
Co do ziolek to duze lepsze niz u nas. Nie moge babciu niestety przywiezc do polski ziolek, ale nasionka moge podrzucic:)

A teraz konczymy tekilke i ruszamy na prawdziwe kambodzanskie diskotrzaski . Yeaa
 
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 83 wpisy83 365 komentarzy365 595 zdjęć595 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
22.06.2012 - 25.06.2012