Wstalismy z ranca (wyjazd 7.30 - bilet 25USD/os do Phnom Phen). Motorowa na staly lad, busikeim jakas godzinke na granice LAO-KAMBO - i tam sie zaczely jaja.
Na granicy przeszlismy razem 4 bramki odprawy. Na kazdej bramce siedzi po minimum trzech celnikow (kazdy jest od czegos - jeden odbira od ciebie paszport i otwiera na odpowiedniej stronie, podaje do drugiego ktory czyta i przykleja wize a trzeci pobiera lapowe od kazdego paszportu. Normalnie jak u nas za komuny.
1 pkt - Lao celnicy - 2USD
2 pkt - 1 USD za miedzynarodowa ksiazeczke ze szczepieniami
3 pkt - kupno wizy do Kambodzy 20 USD wiza plus 3USD oplata do kieszeni
4 pkt - chyba odprawa Kambocelnikow 1USD
Razem w lape od osoby - 6USD. I chlopie lepiej plac a nie gadaj bo jak marudzisz za co te dolce to gosciu lapie pieczatke canceled i narzie - zostajesz w Laosie. Przed nami stala laska z Polski i probowala sie burzyc na pierwszej bramce, ze za co i dlaczego 2USD. Jak gosciu postraszyl ja pieczteczka Cancelled to pozniej bulila juz bez gadania (tylko marudzila, ze zadzwoni do ambasady).
My stwierdzilismy, ze trzeba placic i spokojnie przeszlismy.
Wsiedlismy w busika i dowiezli nas do jakies wiochy gdzie zaladowali bus lacznie z plastikowymi w przejsciu i ruszylismy do Pnom Penh.
Wjazd do stolicy byl konkretny okolo 22. Najpierw przeprawa z tuktukarzami, po klotni (a sa bunczuczni jak nikt dotad) rusdzlismy z buta na mekong. Po 2 minutach szlo za nami ze 20 dziewczyn (nie ogladalismy ale polowa to bankowo tranzystory) i zlapalismy w koncu motorki na miejscowke gdzie podobno jest git.
Po drodze szok, jak dla nas to najbrudniesze miasto w azji, co chwile albo kupa smieci albo wali wszystkim czym nie powinno. Zafundowalismy sobie hotelik najdrozszy chyba w podrozy( 15 dolcow) , nalezal sie po don decie i ruszylismy na miacho. Wszezei smrod, syf i ogolnie naciagaczy wiecej niz dotad spotkalismy.
Z rancamiasto wygladalo troche lepiej , bo kanaliza wyparowala i bezdomni zjedli smieci (oczywscie zart). MIasto daje rade sporo fajnych rzeczy mozna zobaczyc. Nam jeden dzien starczyl. Jutro lecimy do Siem Reap.