Do Tratu przyjechalismy okolo 22 godziny. Znalezlismy spanko, zjedlismy zupke krabowa i ruszylismy na miacho.
Ogolnie miasteczko bardzo male (jedna glowna ulica) ale calkiem przyjemne.
Najciekawszy motyw to tysiace ptakow siedzacych na drutach i krzyczacych. Nieziemskie odczucie jak dochodzimy do centrum a tam koncert ptasi.
Pogadalismy z ptakami i poszlismy w kimono.
Myslelismy, ze juz w Tracie bedziemy nad morzem ale niestety nie. Jutro z ranca planujemy wypad na wyspe na plazyczke.