Strasznie cudownie wiatr nam zawiewa i nie ukrywajmy jest z tego polewa -
a kto - a bo te czarne oczy - a bo zaba wskoczy - i slonce plynie...
Wstalismy z ranca, zjedlismy sniadanko (omlecik i icekoffe). Dorwalismy "taxipikapa" za 100 batuf, ktory nas zawiozl na prom. Bileciki na prom (160 bat/car) i okolo 12 bylismy na wyspie Koh Chang. Taxi zawiozla nas na plazyczke zwana "whitesand".
Bungalowik za 400 batuf i hejka na plazyczke. Woda goraca, piasek cieplutki - pifko, wiaderko lyskacza zimniutkie.
Na tej plazy posiedzielismy 3 dzionki i spadamy na druga plaze, podobno najtansza Lonely Beach. Wyspa ma chyba z 5 plaz.
Ogolnie impra i relaks